Utopia World

Margot

Dziewczyna podjechała pod klinikę. Zsiadła z Magica i weszła do środka. Udała się do swojego gabinetu.

Margot

Cały dzień siedziała w lecznicy i nic nie robiła. Nic, ale zrobiła się głodna. Postanowiła pójść do jakiegoś miłego i przytulnego miejsca i zjeść warchlaczka. Wyszła.

Anarion

Sokół Gilraen zatoczył kółko wokół elfa. Potem usiadł mu na ramieniu i wyciągnął nóżkę z karteczką, na której było napisane narada!

Foxburr

MARGOT! MARGOT!! Krzyczał Fas. -Mam tu ranną kozę!

Foxburr

Chyba jest w ruinach . Zdeportował się z wierną kozą pod pachą

Margot

Margot weszła do swego gabinetu. Wzięła książkę o ziołach i zaczęła ją przeglądać czekając na pacjentów.

Margot

Margot usłyszała na zewnątrz zamiesznie. Wyszła przed lecznicę. Zobaczyła ludzi biegających w popłochu i masowo chowających się po domach. Zatrzymała jakiegoś starca.
- Przepraszam, co się dzieje? Apokalipsa?
- Wojna!! Wszyscy zginiemy! Nie chcę umierać! Nieeeeeeeeee!! Dziewczyno, chowaj się jeśli ci życie miłe! - i uciekł w bliżej nie znanym kierunku.
"Wojna? Jaka wojna? Aaa, noo tak! O w mordę, no tak... Ech, lepiej wrócę do środka..."
Na wszelki wypadek poprowadziła ze sobą jednorożca. Przywiązała go w przedsionku a sama udała się do swojego gabinetu.

Margot

Jakiś podrzędny hobbit na posyłki wpadł jak z procy do lecznicy.
- Pani! Nasza armia zbiera się do walki!
- No, bardzo dobrze, trza dokopać tym niewydarzonym mordercom...
- Aleee... Będziesz im potrzebna! Orki są niebezpieczne, a co dopiero uruk-hai! Powinnaś udać się do ich postoju i pomagać!
- Dobrze, dobrze... Ja się zajmę paroma potrzebnymi rzeczami, a ty w tym czasie weź mojego Magica i jedź do mojej chaty. Weź moją pelerynę, księgi, kozę, łuk i strzały. I przyjedź tu jak najszybciej!
- Tak jest, pani!
Margot w tym czasie zajęła się przygotowywaniem lekarstw.

Margot

Hobbit wbiegł ponownie do gabinetu.
- Pani, mam wszystko co kazałaś!
- Swietnie... Nie musiałeś się tak spieszyć.
- Przepraszam... A do czego pani... koza?
- Z mleka kozy robi się bardzo dobre leki. Ok, to gdzie są nasze wojska?
- W porcie, pani!
- Dobrze... Chodźmy więc. - zabarał wszystkie swoje rzeczy i ruszyła do portu.

Margot

Margot weszła do lecznicy. W niej leżeli jeszcze ranni ludzie. Pomogła kilku, a potem poszła do gabinetu robić nowe lekarstwa.

Margot

Dziewczyna skończyła swoją pracę i postanowiła pojechać do lasu, by coś upolować.

Margot

Margot weszła do swojego gabinetu i zaczęła przyjmować pacjentów.

Foxburr

Fastolph ustawił się w kolejce. Twisted Evil

Margot

Margot przyjęła...
- Hmm, cześć Fas, jakiś problem?

Foxburr

-Żaden. PRzyszedłem cie odwiedzic. Co słychać?